Pierwsze urodziny bloga. Jak zacząć pisać bloga?
19:50To już rok. Nie mogę uwierzyć, wydaje się, że
dopiero wczoraj zaczęłam. Niby tylko rok, ale już widzę jak dużo blogowanie mi
dało – poznałam nowych ludzi, wiele się nauczyłam, byłam na ciekawych
wydarzeniach, a czuję, że to jeszcze nie koniec… Często słyszę pytanie jak
zacząć pisać bloga. Niestety, nie mogę Wam odpowiedzieć na to pytanie, ale mogę
podzielić się swoją historią. A więc, jak zaczęłam blogowanie.
Początki
Tak naprawdę Diajo nie jest moim pierwszym
blogiem. Jeszcze będąc nastolatką (gdy miałam latek 16-17) prowadziłam bloga,
ale wyglądał on bardziej jak mój pamiętnik z wakacji, którego raczej nikt nie
czytał. Ale jakieś pierwsze doświadczenie było.
Później rozpoczęłam studia dziennikarskie i
coś tam zaczęło w głowie ”świtać”, że może jednak fajnie byłoby coś pisać dla
ludzi.
W listopadzie pojechałam z przyjaciółką do
Paryżu i tam zapadła końcowa decyzja – piszę.
Wiedziałam, że chcę na poważnie do tego podejść dlatego zaczęłam
przygotowania.
Przygotowania
Pierwszym moim krokiem było czytanie, dużo
czytania o tym jak założyć, gdzie założyć bloga, jaką wybrać nazwę i tak
dalej...
Przeczytałam bardzo dużo różnych blogów-poradników
i wszystkich już nie pamiętam (wiecie jak to jest- wpisuję w google „jak zacząć
blogować” i mam wieele odpowiedzi), ale dwa blogi bardzo mi wpadły do gustu
(nadal je czytam), pierwszy to Worqshop Kasi (i jej wpis o kreatywnym
blogowaniu), a drugi to Jest Rudo Natalii (z całą rubryką o blogowaniu).
Dalej zastanawiałam się nad tematyką. Lubię
podróże, ale także nie jeżdzę często i gdzieś super daleko, do tego blogów o
podróżach jest sporo, więc musiałam jakoś wyróżnić się. Postawiłam na tanich
podróżach (takich na studencką kieszeń) i fotografii (która jest moją pasją i
nieodłączną częścią podróży). Dalej obawiałam się, by mi po miesiącu - dwóch
nie kończyłyby się tematy, dlatego robiłam burzę mózgu i wypisywałam wszystkie
pomysły na wpisy na bloga.
Dalej nazwa i logo. Z tym miałam problem... Co do loga, do wyboru
miałam chyba 3 wymyślone przykłady, więc nie było tak źle. Ale nazwa. To
dopiero był ból głowy, chciałam wymyślić coś fajnego, związanego z tematem, ale
jednoczeście by było krótkie i łatwe do zapamiętania. Czy mi się to udało? Wam
sądzić, ale osobiście lubię nazwę diajo, jakoś z nią się zżyłam. Jak wpadłam na
tę nazwę? Obejrzałam film pt. A diary of
journey. Wcale nie związany z tematyką mojego bloga, ale jakoś bardzo pasowało
to do mnie, zaczęłam zastanawiać się jak tę nazwę skrócić i tak powstało Diajo.pl
Jak widzicie przygotowania zajęły mi sporo
czasu, bo pierwszy wpis Kim jestem i co
tu robię poszedł 21 marca, czyli w
dzień kalendarzowej wiosny, bo jak już pisałam na instagramie, wiosna jest często
dla mnie okresem zmian, to właśnie wtedy się „budzę do życia”.
Rok pisania
O dziwo nie minęło nawet kilku miesięcy, a już
miałam problem z regularnością, najpierw sesja w czerwcu, a później lato, kiedy
to wcale mi się nie chciało siedzieć przy kompie, a i miałam trochę inne rzeczy
na głowie, o których pisałam w wpisie Dlaczego
nie było wpisów na Diajo. I tak w ciągu lata okazały się jedynie kilka
wpisów, jeden z nich, z którego tak na prawdę nadal jestem dumna – Dlaczego warto zostać harcerzem, bo
akurat ta tematyka jest mi bardzo bliska.
Później w ciągu roku akademickiego, też czasem
miałam jeden wpis na dwa tygodnie, bo to praca, to nauka, to jeszcze coś, a nie
chciałam pisać na siłę, bo ma to mi dawać przyjemność.
Czy warto?
Tak. Jak pisałam na początku, blog sporo mi
dał. Co będzie dalej, mogę sobie tylko wyobrazić, ale coś czuję, że będzie
tylko ciekawiej. Bardzo było mi miło, bardziej lub mniej bliscy ludzie mówili,
że chętnie czytają, gdy znajomi mówili, że czekają na wpisy, a komentarze od
nieznanych mi czytelników, to już w ogóle coś fajnego. Gdy brałam wywiady,
mogłam poczuć się jakby sama gdzieś podróżowała. I nie pisząc zbyt długo –
warto, zawsze warto próbować!
0 komentarze